"Zbrodnia i kara" w Warszawskiej Operze Kameralnej |
Kompozytorka i autorka libretta – Bernadetta Matuszczak – skupiła się przede wszystkim na wątku Raskolnikowa i Soni, a wykonywana przez Kameralny Zespół Instrumentalny Warszawskiej Opery Kameralnej muzyka bardzo dobrze odzwierciedlała emocje bohaterów. Grozy i tajemniczości temu „dramatowi muzycznemu” dodawało nieme widowisko sceniczne. Towarzyszący głównemu bohaterowi mimowie wymownie ukazywali jego rozterki wewnętrzne. Bernadetta Matuszczak pokazała w „Zbrodni i karze” – za Dostojewskim – ścieranie się dwóch prawd: prawdy rozumu i prawdy serca. Rodion Raskolnikow – zwolennik racjonalistycznych teorii – dzięki Soni (reprezentującej prawdy serca) przechodzi wewnętrzną przeminę, przyznaje się do popełnienia morderstw, przyjmuje karę i stopniowo – pod wpływem miłości Soni i jej gorliwej wierze – wraca do Boga i Kościoła. Moment duchowego „zmartwychwstania” bohatera uświetniony jest w spektaklu śpiewami cerkiewnymi, sprawiającymi, że widz może przez chwilę wraz z Rodionem przeżywać swoiste katharsis. Warto w tym miejscu dodać, że muzyka w operze – według Bernadetty Matuszczak – ma właśnie pełnić funkcję katharsis „dla zagubionej i chylącej się ku samozagładzie epoki naszej cywilizacji”. Spektakl nie pozostawia po sobie pustki zakończenia. Zmusza do rozmowy, do analizy, do myślenia, dla jednych będąc interpretacją trafiającą w sedno, dla innych – wręcz odwrotnie. Jednak to przecież w spektaklach najważniejsze – żeby dzieło żyło przede wszystkim w widzach już po zakończeniu gry scenicznej przez aktorów. Agnieszka Borowiecka, kl. III B. Zdjęcia: www.teatry.art.pl |