Pilotażowa wycieczka do Szkocji zorganizowana przez p. Agnieszkę Zawiszę oraz grupę uczniów biorących udział w projekcie “Edynburg” odbyła się w terminie 30.01 – 3.02.2023. Wzięło w niej udział 16 uczniów z klas drugich i trzecich naszej szkoły, którzy wyruszyli do stolicy Szkocji pod opieką p. Agnieszki Zawiszy i p. Marty Tkaczyk. Przez 5 pełnych dni uczniowie poznawali edynburskie zabytki, szkocką historię i tradycje, mieli okazję obserwować tamtejszą florę i faunę (m.in przesympatyczne Highland “coos”, czyli rude krowy z grzywką:-) w trakcie wyprawy nad jezioro Loch Ness oraz zmagać się ze szkocką “odmianą” języka angielskiego i brytyjską pogodą. Wyjazd łączył elementy survivalu – sami przygotowywaliśmy śniadania i kolacje oraz objazdu historycznego – każdy z uczestników miał za zadanie przygotować i przedstawić po angielsku wypowiedź, czyli z angielska “speech” na zadany temat. Czas był intensywny, młodzież bardzo dzielna i zaangażowana, a Edynburg urzekł nas swoją architekturą i niezwykle malowniczym położeniem.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej zapraszamy do przeczytania poniższej relacji z naszego wyjazdu – autorstwa Stanisława Dyry z klasy 2B
7.30 – zbiórka na lotnisku Modlin. Oczywiście nie obyło się bez spóźnień. Odprawa na szczęście przeszła się bez większych problemów. Skończyliśmy ją 2 minuty przed zamknięciem bramek, a o 9 nasz samolot wzniósł się w powietrze. Lot był spokojny, bez większych turbulencji.
O 11.00 dolecieliśmy do Edynburga i prosto z lotniska pod wodzą naszych opiekunek, pani Agnieszki Zawiszy oraz pani Marty Tkaczyk pojechaliśmy tradycyjnym szkockim piętrowym autobusem do naszego pięknego domu – trzypiętrowej kamienicy przy Chester St. Po zostawieniu bagaży, udaliśmy się na wycieczkę z przewodnikiem po całym mieście. Dowiedzieliśmy się o wielu ciekawych historiach związanych z Edynburgiem np. o wiernym psie Bobbym z cmentarza Greyfrair Kirkyard oraz o kulisach powstawania (pisanych w Edynburgu) książek o Harrym Potterze. Po zwiedzaniu zamówiliśmy pyszną pizzę. Wieczorem wybraliśmy się do pobliskiego sklepu (nazwy nie podaję, bo mi nie zapłacili za reklamę:-)), aby zrobić zakupy na śniadania i kolacje na kolejne dni naszej wycieczki. Na koniec dnia wysłuchaliśmy historii o Edynburgu i Szkocji z ust naszych kolegów i koleżanek, oczywiście po angielsku. “I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy”
Nasz dzień rozpoczął się bardzo wcześnie, ponieważ postanowiliśmy udać się na szczyt Calton Hill, aby obejrzeć wschód słońca. Wyruszyliśmy tam od razu po śniadaniu, w strugach deszczu. Na szczęście pogoda, jak to w Szkocji, była tego dnia w kratkę, dlatego na górze padać przestało i mogliśmy ujrzeć wspaniałe widoki wschodzącego słońca oraz piękne budowle w stylu starożytnej Grecji. Następnie udaliśmy się do pomnika słynnego polskiego żołnierza – niedźwiedzia Wojtka. Po zrobieniu małej sesji zdjęciowej z pomnikiem i fontanną poszliśmy do zamku królewskiego – Edinburgh Castle. W zamczysku trochę zmarzliśmy, dlatego potem z przyjemnością zjedliśmy chińskie jedzenie w restauracji z zasadą “jedz ile chcesz”. Po najedzeniu się do syta, prawie się “tocząc,” wróciliśmy do naszego lokum spacerem po Royal Mile – deptaku na Starym Mieście. Po chwili na odpoczynek i dokończenie rozpakowywania się, zebraliśmy się w salonie, aby wysłuchać kolejnych “speeches” o Edynburgu. Zjedliśmy pyszną kolację i udaliśmy się do teatru na wspaniały musical “Jersey Boys”. To historia grupy “Four Seasons” – czterech chłopaków z New Jersey, opowieść o muzyce, przyjaźni i sławie oraz wielkim upadku. Do snu, po męczącym dniu, udaliśmy się dopiero późnym wieczorem. “I tak upłynął wieczór i poranek – dzień drugi”
Ten dzień także rozpoczęliśmy z samego rana, ponieważ mieliśmy udać się na wycieczkę autokarową po Szkocji, której punktem kulminacyjnym było jezioro Loch Ness, ponad 300 km od naszego tymczasowego domu. Po sześciu godzinach, kilku postojach i kilkuset zdjęciach osiągnęliśmy nasz cel. Poznaliśmy historię potwora z loch Ness o imieniu Nessie, wspięliśmy się na pobliską górę, aby zobaczyć piękne widoki, dwóch młodych śmiałków postanowiło poszukać samej Nessie w jeziorze wchodząc do wody aż po kolana. (Jeśli jeszcze ktoś to czyta to pozdrawiam i podziwiam wytrwałość). Zmęczeni, ale szczęśliwi, wróciliśmy do domu, aby móc odpocząć przed kolejnym dniem. “I tak upłynął wieczór i poranek – dzień trzeci”.
Tego dnia mieliśmy okazję pospać dłużej. O 10 mieliśmy wizytę w Pałacu (Windsorów) Holyrood czyli domu, w którym rodzina królewska mieszka w czasie odwiedzin Edynburga. Po zwiedzeniu zamku wzdłuż i wszerz i wysłuchaniu pasjonujących faktów na jego temat na naszym elektronicznym przewodniku audio, udaliśmy się prosto na szczyt góry Arthur’s Seat, gdzie wiatr był tak duży, że omal nas wszystkich nie wywiało. Tego dnia także poszliśmy do wcześniej wspomnianej chińskiej restauracji, ponieważ za pierwszym razem bardzo nam wszystkim smakowało. Udało nam się również zwiedzić jedną z pięknych dzielnic Edynburga, Dean Village. Następnie późnym popołudniem wróciliśmy do domu, aby chwilę odpocząć i pójść na wieczorne oprowadzanie po Edynburgu przy akompaniamencie strasznych historii, tak zwany Ghost Tour. W domu wysłuchaliśmy kolejnych “speeches” od naszych kompanów podróży. “I tak upłynął wieczór i poranek – dzień czwarty”.
Wstaliśmy wcześnie, żeby spakować swoje bagaże i wymeldować się z pokojów. Dzień rozpoczęliśmy śniadaniem i grą miejską ulicami Edynburga, zaaranżowaną przez naszych super opiekunów. O 12.45 uczestniczyliśmy w Mszy Świętej po angielsku w kościele St. Mary’s Catholic Cathedral. Tuż po mszy zjedliśmy obiad. Zakończenie wyjazdu rozpoczęliśmy ostatecznym poszukiwaniem pamiątek oraz pożegnaniem się z miastem. Gdy dotarliśmy na lotnisko – znowu spóźnienie – tym razem nie z naszej winy. Nasz lot został opóźniony o ponad godzinę. Około 1 w nocy dotarliśmy bezpiecznie na lotnisko w Warszawie, skąd wszyscy wrócili do domów.
To był wspaniały czas dla naszej grupy. Mogliśmy lepiej się poznać. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych informacji na temat życia i kultury w Szkocji i Edynburga. Podejmowaliśmy próby mówienia, słuchania i rozumienia angielskiego ze szkockim akcentem, co czasami naprawdę było nie lada wyczynem. Sądzę, że ten wyjazd na długo zapadnie nam wszystkim w pamięć.